Świadectwa

„…ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.” Dz 1, 8

Świadectwa Z Balu Sylwestrowego 2022-2023:

Podzielę się świadectwem, które łączy Gródek z tym miejscem -Domem Matki Pięknej Miłości. W 2022 roku byłam w Gródku na rekolekcjach RCS. Był tam kolega, który miał różańce z tego miejsca i rozdawał je. Wspominał o tym miejscu i miejscowości, którą ciężko było mi zapamiętać. Przytkowice wydawały mi się bardzo odległe i towarzyszyła mi myśl, że tam to nie pojadę. Kolega podesłał mi zdjęcie kaplicy z Maryją, drzewem i miejscem gdzie wiszą różańce…

Sporo czasu przed świętami zastanawiam się gdzie spędzić sylwestra. Miałampropozycje ze znajomymi, która okazała się mało komfortowa dla mnie i dla zdrowia. W moim sercu coś mi się kłóciło i nie zgadzało – czegoś brakowało i wiem, że bardzo rozgrywała się walka co do tej decyzji czy tam jechać. Po zrezygnowaniu od razu pojawił się pokój serca i propozycja. Brat polecił mi Sylwester Bożych Szaleńców. Opcja Adoracji i tańców wydawała mi się planem o jakim tak naprawdę marzyłam. Przed przyjazdem nie specjalnie sprawdzałam miejsce sylwestra tylko adres. Gdy przyjechałam zobaczyłam w kaplicy tą Maryję, drzewo i różance jak ze zdjęcia od kolegi 🙂

Pokazało mi to jak bardzo Maryi zależało abym tu trafiał i jak czule zaopiekowała się o samą podróż, że nawet z moich okolic Przemyśla znalazła się osoba, z którą mogłam bardzo komfortowo tu dojechać. Pomyślałam, że warto jest słuchać tego co w sercu zgadza się a co nie.

Drugim potwierdzeniem jak bardzo Jezus chciał spotkać się ze mną w tym miejscu była całonocna Adoracja, która polegała na tym, że każdy Boży szaleniec miał okazję adorować samemu Pana Jezusa przez 10 min, wystarczyło wpisać się na listę. Zapisałam się jako jedna początkowych osób na godz. 1.00 i lista poszła dalej. Gdy zobaczyłam, że między moim osobistym spotkaniem a kolejną osobą jest około 1,5 h to lekko się zmartwiłam. Masa myśli mi się kłębiła: czy ja mogę tyle czasu? czy podołam? bo już byłam bardzo śpiąca. Na takich wątpliwościach minęło mi pierwsze 10 minut, po kolejnych wszystko się uspokoiło.

Cieszę się, że tu trafiłam i że mogłam zakończyć Stary Rok i rozpocząć Nowy Rok 2023 z Jezusem, Maryją i z wami.

Chwała Panu!

Ps. „Jezus zna pragnienia serca”

Wszystko zaczęło się od tego, że rozpocząłem nowennę pompejańską prosząc w niej Maryję, aby pomogła mi by wyrzucić cały grzech z życia, by Bóg był w moim życiu najważniejszy. O wiele wcześniej dostałem od swojej przyjaciółki Marysi zaproszenie na sylwestra do domu pięknej miłości, z wielką radością zgodziłem się na ten pomysł choć totalnie nie wiedziałem na co się piszę,po za tym, że Marysia miała tam mieć konferencję. Przyszedł dzień wyjazdu, już sama podróż byłapełna rozmów, modlitwy i uwielbienia Boga, te 4 godziny minęły jak chwilka.. Rozpoczęła się kolacja,poznałem kilka osób, w tym chłopaków ze wspólnoty, do której należę tylko w innym mieście-Wojowników Maryi. Potem poszliśmy na Eucharystię i zobaczyłem piękne uśmiechy, taką prawdziwą wewnętrzną radość i pomyślałem sobie głęboko w sercu, że ja też tak chcę. Rozpoczęliśmy Eucharystię,chłonąłem miłość, która wypełniała kaplicę…później Adoracja, piękny czas gdy Ksiądz Franciszek na zakończenie każdego z nas pobłogosławił.. Później były zapisy na nocną adorację.. Stało się tak, że pomyślałem nie będę adorować przed snem albo tak, że tuż przed śniadaniem, tylko niech to będzie czas specjalnie dla Jezusa, spojrzałem na listę, patrzę 5:30, myślę sobie dobrze, wstanę dla Ciebie Jezu. Po tym spotkaniu organizacyjnym był czas rozmów, poznania się. Rozmawiałem z kilkoma osobami i nagle spotkałem znów chłopaków z Wojowników Maryi. Po chwili rozmowy mówią że jadą na 6:00 do Kalwarii Zebrzydowskiej i że tam jedzie się 10 minut, pomyślałem, że chciałbym pojechać z nimi.Zgodzili się bez sekundy zastanowienia. Więc moja Adoracja kończyła się o 5:40 a 5:42 jechałem już do Kalwarii Zebrzydowskiej. Siedzieliśmy długo bo poszedłem spać prawie 2:30, więc gdy zadzwonił budzik byłem nieco zmieszany, co się dzieje. Poszedłem na adorację i była tam książka In sinu Jesu.Otworzyłem ją prosząc Boga o słowo dla mnie.“Miej bezgraniczne zaufanie do Mojej Niepokalanej Matki”

Dostałem bezpośrednią wskazówkę i po tych słowach pojechałem do Kalwarii na Eucharystię pod cudownym obrazem Matki Bożej, było jego odsłonięcie. Dla mnie niesamowite światło,które pokazało co robić. Wróciliśmy na śniadanie. Dzień był pełen konferencji, świadectw, rozmów.Miłość wypełniała cały dom. W między czasie często chodziłem do kaplicy Adoracji by pomodlić się czy po prostu pobyć przy Jezusie i co mnie dotknęło to na zewnątrz wiał mocny wiatr, w kaplicy słychać było świsty, a w sercu taki pokój i refleksja, że na dworze mogą być sztormy, wichry, huragany a ja przy Jezusie jestem bezpieczny. Cały dzień wszystkie wydarzenia totalnie otwierały mnie na Miłość i zaufanie. Przyszedł czas Eucharystii o północy i ja z przekonaniem pełen ufności oddałem życie Bogu, oddałem Mu cały rok 'rób co zechcesz, posługuj się mną, niech tylko Twoja święta Wola wypełnia się w moim życiu, nie chcę nic swojego’. Byłem tak wdzięczy za mijający rok. Poszedłem na chwilę podziękować jeszcze do kaplicy Adoracji, chór nadal śpiewał patrzyłem na Jezusa i poprosiłem o słowo na ten rok, żeby zacząć go z Nim i znów otworzyłem in sinu Jesu losowo.

„Spójrz, otoczyłem cię kochającym przyjaciółmi aby ci pomóc pozostać wiernym drodze miłości, jaką przed tobą otworzyłem! Żaden z Moich przyjaciół nie może wypełnić Mojej woli izolacji od innych. Utworzę wspólnotę dusz, najbliższych i najdroższych Mojemu Najświętszemu Sercu, które będą się wzajemnie wspierać odpowiadaniu na Moją miłość i wypełnianiu Mojej woli, którą im wskażę.Dostałem najpiękniejszy dar jaki mogłem. Czas w Domu Pięknej Miłości wlał w moje sercetyle pokoju, że nie chciałem z niego wyjeżdżać i tylko myślę kiedy będę mógł wrócić.”

Świadectwa Z Wyjazdu Balu Sylwestrowego 31.12.2021-2.01.2022:

“Hej;) Pisząc tego emaila utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że Pan Bóg chyba oczekuje na małe świadectwo na które trochę brakło mi w niedzielę odwagi 😉

Na początku bardzo chciałam podziękować ks. Franciszkowi za to że stworzył Oazę Życzliwości to miejsce jest wyjątkowe i jest prawdziwą oazą radości i odzyskiwania równowagi ducha i ciała. W tym wyjątkowym miejscu miałam okazję być już chyba 4 raz i zawsze wyjeżdżałam umocniona i zadowolona. Sam pomysł Sylwestra Szalonych dla Jezusa bardzo mnie zaskoczył i ucieszył już w listopadzie kiedy zobaczyłam ogłoszenie na FB. Przez ostatnie lata ten ostatni dzień roku nie był jakoś optymistyczny i przeważnie łapałam tzw doła podliczając to co się udało lub nie udało w danym roku. Był to raczej dzień smutku a nawet rozpaczy i żalu do Pana Boga że inni są szczęśliwi, nie są samotni itd. Potem ten stan mijał i żyło się dalej….

Do ostatniej chwili nie byłam pewna czy dane mi będzie uczestniczyć w tym wydarzeniu, gdyż koleżanka z którą miałam jechać nie była do końca zdecydowana a moje samopoczucie też nie było najlepsze i bałam się czy ostatecznie nie będę musiała zrezygnować z tak długo wyczekiwanego wyjazdu….ale wszystko na szczęście zakończyło się pomyślnie.

O ile radość w listopadzie była wielka tak znikła ona z początkiem grudnia gdyż splot różnych wydarzeń związanych głównie z pandemią spowodował że dopadł mnie ogromny lęk o zdrowie najbliższych i swoje. Czas izolacji w której byłam ze względu na chorobę taty spowodował u mnie tak duże poczucie strachu i lęku, że czułam się bardzo przytłoczona.Pozornie starałam się żyć normalnie choć było bardzo ciężko, dni stawały się podobne do siebie…..zamiast w tym czasie jeszcze bardziej zaufać Panu Bogu niestety poddałam się lękowi, niepewności a moją lekturą zamiast Pisma św było czytanie klepsydr na lokalnych portalach i analizowanie średniej wieku. Z racji tego że moja mama pracuje na oddziale covidowym też nie ułatwiało mi codziennego funkcjonowania a temat śmierci był stale obecny w naszych rozmowach. W między czasie jednego dnia ale o bardzo wymownej dacie 8 grudnia zmarła moja ciocia a później babcia….tych informacji było już za dużo co przytłoczyło mnie jeszcze bardziej….nie mogłam uczestniczyć również w ich pogrzebach ze względu na kwarantanne 🙁 Ten splot wydarzeń odebrał mi zupełnie radość z oczekiwania na Boże Narodzenie….a czas oczekiwania przypominał raczej Wielki Tydzień..

Święta udało się spędzić rodzinnie ale we mnie strach nie opadł a wręcz się jeszcze nasilał…..można powiedzieć że fizycznie czułam się dobrze a duchowo czułam się jakbym umarła…i moja psychika nie była w najlepszej kondycji…..Wszystko zmieniło się w jeden weekend 🙂 Już przekraczając recepcję i widząc uśmiechniętą i szaloną Wiktorię wiedziałam że to będzie wyjątkowy czas. Zostawiłam wszystko za drzwiami i starałam się wykorzystać jak najlepiej te podarowane od Pana Boga dni. Życzliwość ludzi i poczucie wspólnoty wartościowych ludzi dodawało mi skrzydeł….czułam że odzyskuje siły. Na wyjątkowej randce o godz. 3.10 oddałam Jezusowi całe moje życie, cały ten lęk, niepewność strach i wszystko co odbierało mi radość życia…wiem że to On jest Panem życia i śmierci i ma dla naszego życia najlepszy plan i postaram sie Mu nie przeszkadzać i nie opierać swoich sił na sobie bo to kończy się bardzo źle…Wyszłam z nowymi siłami i czułam się jak te balony napełnione helem…z tej radości nie mogłam zasnąć potem do 4 ale wypoczęta obudziłam się już o 6;) to nie były ludzkie baterie życiowe. W niedzielę na Mszy św bardzo poruszył mnie fragment Ewangelii W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła…drugim poruszającym momentem była Komunia święta którą przyjęłam kończąc śpiewać fragment pieśń….wchłoń moją ciemność….a trzecim momentem była dziękczynna pieśń Uwielbiajcie Pana (i z tego miejsca dziękuję koledze który ją zagrał bo to nie był przypadek)…a fragment On osuszy twoje łzy, On ratunkiem będzie ci, u Jego stóp padnie wróg, bo on Bóg Niezwyciężony dodał mi niezwykłego powera by to wyśpiewać prosto z serca;):)

Dziękuję Panu Bogu że wlał w moje serce nowe siły i radość życia którą teraz dzielę się z innymi. Postaram się pielęgnować to Boże światło by nie zgasło bo wiem jak żyje się w ciemności.. Chwała Panu za te piękne dzieła które dokonuje i będzie dokonywał jeszcze w naszym życiu:) PS. Wiktorio bardzo Ci dziękuję że podjęłaś się tego dzieła. Nie ustawaj w nowych pomysłach które będzie podrzucał Ci Duch Święty”

Dziękuję Panu Bogu że wlał w moje serce nowe siły i radość życia którą teraz dzielę się z innymi. Postaram się pielęgnować to Boże światło by nie zgasło bo wiem jak żyje się w ciemności.. Chwała Panu za te piękne dzieła które dokonuje i będzie dokonywał jeszcze w naszym życiu:) PS. Wiktorio bardzo Ci dziękuję że podjęłaś się tego dzieła. Nie ustawaj w nowych pomysłach które będzie podrzucał Ci Duch Święty”

“Rok 2021 był dla mnie bardzo trudny, wydaje mi się nawet, że był najtrudniejszy w moim dotychczasowym życiu. W tym roku zderzyłem się z przysłowiową ścianą i mnie to w zasadzie złamało. Straciłem motywację do walki z grzechem na codzień, a także do wszelkiego działania. Nie miałem, a raczej uważałem, że nie mam sił by zrobić cokolwiek, to do czego byłem zmuszony wykonywałem na przysłowiowy odwal. Zdawałem sobie wtedy sprawę, że taki stan nie może być dobry, w końcu przeczytałem mnóstwo książek i słuchałem wielu konferencji. Jednak stały się one dla mnie suchymi faktami, a duchowość i w ogóle świadomość Boga i jego obecności mocno przygasły w moim sercu.

Jako taka wydmuszka jechałem do Przytkowic. Tam też już od pierwszej chwili zetknąłem się z czymś o czym zdążyłem już zapomnieć z żywą wiarą, nadzieją na życie w świętości i szczerą miłością bliźniego. Uderzyło mnie to jak obuchem, a zarazem tchnęło w mojego dotychczas uschłego ducha nową energię i siły bym mógł znów wielbić Boga całym moim sercem, całą moją duszą i całym moim umysłem. Za to właśnie jestem szczerze wdzięczny i serdecznie dziękuję Panu Bogu, organizatorom, a także wszystkim napotkanym w Przytkowicach osobom, przez które Pan na nowo rozpalił we mnie swój ogień.”